środa, 27 listopada 2013

Marbert, Eye Make-up removing pads

Jeden z gorszych produktow do demakijazu oczu, jakich uzywalam.


Mazacy sie, podrazniajacy oczy (nawet moje), dajacy okrrropna, oslepiajaca mgle, oraz - tadaaa! - nie zmywajacy makijazu. Gebe kazdorazowo, przy myciu twarzy po demakijazu,  ozdabiala panda z naciekami.
 

Probowalam go trzymac na oczach okolo 2min, doprowadzajac sie do czasowego zalepniecia - nic. Probowalam trzymac krotko - nic. Na wodoodpornych tuszach i na tuszach zmywalnych prawie-ze-woda - nic. Dawa sobie rade tyko przy najgorszym mozliwym sposobie zmywania tapety, czyli przy pocieraniu (nadal z mgla, a jakze).

 

Sklad z datunku interesujacych: paraffinum liquidum, kropka. Czyli, zamiast wydawac 10 ojro na Marberta, mozna rownie dobrze posmarowac parafina wacik - przypuszczam, ze efekt bedzie ten sam. Jeden z niewielu kosmetykow, ktorych pozbylam sie gdzies w polowie opakowania. Nigdy wiecej.  

wtorek, 26 listopada 2013

Eyebrow kit, Catrice

Na fali obciecia bardzo krotkiej grzywki trwa wielka milosc do produktow nabrwiowych. Catrice kupilam pod wplywem bloga Aliny, i faktycznie mily to produkt. Wymaga jednak duzo czasu na zabawy, ktorego ja z definicji nie mam, i w zwiazku z tym glownie lezy, a ja przelatuje po brwiach barwionymi zelami. Na specjalne okazje jednak jak najbardziej.

piątek, 15 listopada 2013

Garnier odzywki (z calego swiata)

 

A tak wygladaja efekty poszukiwania  blogowego hitu, Garniera z maslem karite (na zdjeciu srodkowa odzywka), ktorego w koncu dorwalam w PL. Do kompletu brakuje tylko holenderskiego Garnier Fructis nutri repair (KLIK), ktory mialam juz wczesniej i zuzylam do ostatniej kropelki. 

Pierwszy, Garnier Fructis Oil Therapy, to wersja na rynek indyjski, prawie identyczna  z nastepna w kolejnosci,  Garnier Fructis Repair & Shine (nie pamietam juz, skad). Trzecie to polskie Ultra Doux z karite i awokado, czwarty zakupiony w Danii balsam o identycznym skladzie pod nazwa Garnier Respons Balsam (avocado & shea). Ostatni to znow polski Garnier Fructis Good Bye Damage (kupiony po recenzji Anwen). Ciekawa jestem bardzo, czy beda sie tak samo zachowywac na wlosach, i jestem raczej pewna, ze tak. Testy do tej pory wykazaly bardzo niewielkie rozbieznosci (zastanawiam sie, czy, gdybym nie wiedziala, ze uzywam roznych balsamow, domyslilabym sie tego - watpliwe).

Polityka wielkich koncernow jest dla mnie zagadka: dlaczego ta sama linia roznie sie nazywa w roznych krajach (Garnier Fructis, Ultra Doux, Respons)? Dlaczego sklady sa minimalnie rozne? W sumie nie powinno to miec znaczenia, bo odzywka dziala rewelacyjnie i kosztuje grosze, niemniej, mam zawsze w takich momentach wrazenie bycia pionkiem w jakiejsc wielkiej, meidzynarodowej rozgrywce koncernow. 

Porownanie skladow wszystkich i ich wlasciwosci nastapi, jak je do konca zuzyje, czyli za jakies pol roku.

środa, 9 października 2013

Glamglow, Youth-Mud TINGLEXFOLIATE TREATMENT

 

Z Glamglow zetknal sie chyba kazdy, sledzacy nowinki w sieci. Moja reakcja, zanim maske wyprobowalam, byla typowa: moze i robi cuda, ale zadna maska nie jest warta takich pieniedzy. 50 ml maski kosztuje, bagatela, 50 euro.

Po przetestowaniu probki z Douglasa, znalezionej w ktorejs torbie z zakupami, moja opinia jest mniej jednoznaczna. Maska faktycznie jest rewelacyjna, nie przypuszczam, zebym kiedykolwiek miala tak efektywnie i szybko dzialajacy produkt. Po pierwszym uzyciu geba robi sie gladka, skora napieta, najnormalniejszy efekt potoshopa w 3D. Probka 5ml starczyla mi na 2.5 raza, maska jest wydajna (choc biorac pod uwage jak malo jej jest w opakowaniu, nalezaloby sie tego spodziewac). Sklad jest faktycznie imponujacy, skladniki dobrane sa tak, ze, poza fizycznym zluszczeniem, nie wystepuje podraznienie. 

Ale... nawet zakladajac, ze mamy tutaj 20 aplikacji, cena nadal jest zbyt wysoka, przynajmniej wedlug mnie. Gdyby podobny efekt nie byl mozliwy do osiagniecia kwasami, retinoidami, i moja ukochana wit. C, nie zastanawialabym sie dlugo. Ale przy odrobinie gimnastyki z doborem wlasciwych, delikatnych zluszczaczy i rozjasniaczy, mozna miec to samo za duzo nizsza cene (i bez ryzyka wyschniecia maski w opakowaniu czy zanieczyszczenia paluchem produktu - jakos plastikowy sloik z glinka do mnie nie przemawia).



Aqua (Water), Montmorillonite (Volcanic Minerals), Kaolin (French Sea Clay), Magnesium Aluminum Silicate (Purified Clay), Polyethylene, Pumice (Micro Volcanic Rock), Camellia Sinensis Leaf (Green Tea Leaf), Camellia Oleifera Leaf Extract (Green Tea), Chamomilla Recutita Flower Extract (Chamomile), Calendula Officinalis Flower Extract (Marigold), Cucumis Sativus Fruit Extract (Cucumber), Hedara Helix Extract (Ivy), Symphytum Officinale Leaf Extract (Comfrey Herb), Lavandula Hybrida Oil (Lavender), Glycerin (Vegetable), Parfum, [Benzyl Benzoate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool], Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, Hexylene Glycol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.

wtorek, 8 października 2013

Cysteina


Pod wplywem glownie Anwen i BlondHairCare zakupilam toto cudo. Uzywalam jako plukanki, zarowno w kombinacji z innymi skladnikami, jak i samodzielnie. 

Odczucia, coz, ambiwalentne. Z jednej strony, nie znam niczego, co by rownie dobrze wplywalo na moje wlosy, ktore robia sie gladkie, miesiste, "chlodne" w dotyku (przy wysokoporowatych wlosach to prawdziwe zbawienie). Ukladaja sie super, sa przy tym wszystkim puszyste i odbite od nasady. 

Ale - smierdza. Smierdza jak jasna cholera, jak stare, zepsute jaja. Maz zabronil mi uzywac tej plukanki, szczegolnie, ze "efekty" tego typu utrzymuja sie u mnie przez kilka dni. Popelnilam ten blad, ze dzien po zastosowaniu cysteiny poszlam do klubu sportowego, i przysiegam, po pierwszych dziesieciu minutach zajec towarzystwo stojace najblizej mnie dziwnie sie na mnie patrzylo (Zumba). Myslalam, ze sie spale ze wstydu, kiedy przy innej okazji instruktor pilates podszedl do mnie, zeby poprawic moja postawe. Niestety, cieplo akywizuje zapach.

Dopoki nie przeczytam o metodzie przytlumienia zapachu, raczej watpie, zebym do niej wrocila - chyba, ze w wersji bardzo rozcienczonej w mgielce, z duza iloscia innych, mocno pachnacych skladnikow.

sobota, 5 października 2013

Holenderski beauty box


A tak wygladal holenderski beauty box. Naprawde, nic szczgegolnego i niewartego tych bodajze 12tu euro.Marki typu herbal Essences, Mua, Vogue (!!!), Eveline (!!!) itp.

piątek, 4 października 2013

The Body Shop, Jolly

Green Pharmacy eliksir ziolowy

Kupiony pod wplywem Anwen, ktora kiedys wspominala, ze eliksir dobrze sie zapowiada. Faktycznie, sklad ma bardzo fajny, ale pod wzgledem dzialania - niestety, nic z tego.
Wbrew ograniczenim Lufthansy zatarabanilam z Pl dwa opakowania. Jestem po pierwszym z nich, stosowanym jako przerywnik w prawdziwych, dzialajacych wcierkach. Bo te eliksiry niestety nic nie robia, jezeli oczywiscie nie liczyc przyspieszenia przetluszczania wlosow. Formula ma ladny zapach (dla mnie wada) i nieporeczne opakowanie z ciezko dzialajacym atomizerem, wiec naprawde ciezko jest, przynajmniej te wersje, polecic.
Zasadniczo jedynym, co odnotowalam, bylo pewne pojasnienie wlosow, szczegolnie w gornych partiach (stosowalam codziennie na skalp). Jak naturanej ciemnej brunetce niezbyt mnie to ucieszylo, wiekszosc populacji bedzie pewnie zadowolona.


Skład: Aqua (Purified Water), Chamomilla Recruita Extract, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract, Tussilado Farfara Flower Extract, Acorus Calamus Root Extract, Polysorbate 20, Parfum, Diazolidinyl Urea, Methylisothiazolinone, Disodium EDTA, Citric Acid, Methylparaben, Propylparaben.  

środa, 2 października 2013

mydelko no name

Trafilo mi sie takie mydelko no name w lokalnym beautyboxie. Mydelko jak mydelko, do tego brokat i warstwa pozostajaca na dloniach i umywalce. Nawet sie cieszylam, ze sie tak szybko zmydla, az nie uslyszalam jak moja wlasna progenitura mruczy sama do siebie, ze oto mamy piekne mydelko tutaj i ze chcemy kolejne bo takimi teraz bedziemy myc raczki. Facepalm dla mamy, trzeba bylo od razu szmyrgnac do kosza...
Swoja droga, dodanie tego mydla dosc dobitnie obnazylo dzialanie tego akurat pudelka - bez info o producencie czy sklepie, ot typowy wypelniacz, zeby dobic do obiecanej ilosci kosmetykow.


wtorek, 1 października 2013

Fructis nutri repair

Na fali poszukiwan niedostepnego u mnie hitu sieci, czyli Garniera z maslem karite, zakupilam tego oto Fructisa. Za szalona kwote 1.20€, stwierdzilam wiec, ze zaryzykuje. Z tego, co zrozumialam, odpowiednikiem Garniera jest w nl wlasnie Fructis, inne linie nie sa tutaj wogole wprowadzone. I w sumie nie musza - ta odzywka jest rewelacyjna! Nie pamietam kiedy ostatnio zuzylam opakowanie czegokolwiek do zera w tak krotkim czasie. Fructis nawilza, odzywia, zabezpiecza wlosy bez obciazania. Wygladam jak lepsza wersja samej siebie, i to za pieniadze, ktore nie sa nawet 1/10 niektorych niedzialajacych na moje wlosy wogole odzywek. 


 Sklad:
 Water (Aqua), Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Ceteyl Esters, Niacinamide, Saccharum Officinarum Extract (Sugar Cane Extract), Olea Europaea Oil (Olive Fruit Oil), Triceth-6, Chlorhexidine Digluconate, Limolene, Camellia Sinensis Leaf Extract, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Amodimethicone, Isopropyl Alcohol, Pyrus Malus Extract (Apply Fruit Extract), Pyridoxine HCI, Persea Gratissima Oil (Avocado Oil), Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Citric Acid, Butylphenyl Methylpropional, Cetrimonium Chloride, Citrus Medica Limonum Fruit Extract (Lemon Peel Extract), Hexyl Cinnamal, Parfum

 

sobota, 17 sierpnia 2013

Oliwka dla dzieci Hipp

Kolejny hit, ktory moim wlosom robil raczej krzywde - najwyrazniej nie lubia sie tez z migdalem (wrog nr jeden to kokos). Do tego bardzo intensywny zapach, alergizujacy mojego meza. Oliwka skonczyla jako preparat do skorek, i tu o dziwo dzialala wzglednie dobrze. Nie na tyle, by przez mysl mi przeszedl ponowny zakup, jednak w koszu tez nie skonczyla.


Sklad:   
helianthus annuus seed oil, prunus amygdalus dulcis oil, parfum. 

poniedziałek, 22 lipca 2013

Catrice Lash plus

A tak wyglada preparat na porost rzes od Catrice po zaliczeniu lotu na kafelki. Z szafki lazienkowej spada mi wszystko, to pierwsze jednak od dawna pekniete opakowanie. Oh well. I tak szczypal w oczy.

sobota, 20 lipca 2013

Chanel Moon river


Zakupilam te kredke pod wplywem recenzji Sroki. Jej entuzjastyczna opinia oraz moja mania kupowania wszystkiego, co przypomina odcien mauve sprawila, ze prawie pognalam do drogerii. I srodze sie rozczarowalam.


Porownujac z cieniami w kredce Kiko, ktore trzymaja sie powieki na mur beton, Chanel wypada bardzo slabo - zlazi juz po paru godzinach. Aplikuje sie ja w miare latwo, dzieki dobremu poslizgowi, ale, mam wrazenie, dzieki temu samemu poslizgowi kredka dosc szybko sie ulatnia z powieki. Nie sprawdza sie tez jako baza pod cienie - tzn wszystko pieknie w trakcie malowania, jednak na dluzsza mete nie przedluza makijazu tak, jak typowa baza, cienie Kiko czy nawet cien w kremie Catrice/Essence. Uzylam jej kilka razy, i, zalamana brakiem trwalosci, odlozylam na polke. Napigmentowanie ocenilabym jako przecietne - czarny cien, testowany w drogerii, wypadl tu zdecydowanie lepiej, gdzie ja jednak bede sie malowac na czarno... Sam kolor - wiadomo, rzecz gustu - nie do konca mnie zadowolil, nie jest to typowe mauve, za duzo w nim jasno-zlotych tonow (dzieki czemu swietna bylaby z niej baza...). 
Ogolnie - absolutnie niewarta swojej ceny.

 

środa, 17 lipca 2013

Bio Active Q10

Kocham, wielbie i padam do stop. Mialam kupic na chroniczne przemeczenie wit B, z polki usmiechnal sie do mnie jednak ten suplement. Dzialanie dostrzeglam po kilku dniach regularnego przyjmowania - jakby ktos zdjal ciezka, szara zaslone. To pierwsze witaminy, ktorych dzialanie jest dla mnie tak odczuwalne. Wlasnie skonczylam opakowanie i czekam teraz na objawy odstawienia :)

wtorek, 16 lipca 2013

Essence bright up your eyes

Na fali porzadkow odkopalam stara kredke Essence, zakupiona pod wplywem ktoregos z blogow (albo tutoriali na snobce). Wykopalam i uzywam, bo choc nie jest idealna, kredka dziala w miare dobrze. Co prawda wolalabym nieco subtelniejsze wykonczenie - kredka ma tendencje do bielenia - ale z drugiej strony, przy tej cenie... Najczesciej uzywam jej do podkreslenia dolnej linii luku brwiowego, i tu sprawdza sie najlepiej - nie tyle jako rozswietlacz, bardziej kredka "wykonczeniowa".


sobota, 13 lipca 2013

Green magma

Cierpie na powazny deficyt, patrzac na moja rodzicielke - genetyczny, polegajacy na  niemoznosci przejscia obojetnie wobec promocji i wyprzedazy. Tym sposobem zakupilam Green magma - sproszkowane zyto. O piciu koktaili z zielonych czesci zboz bylo niegdys (w zamierzchlych czasach, zanim jeszcze powstala blogosfera, a urodomaniaczki skupialy sie glownie na biochemii urody i innych forach) glosno. U mnie skonczylo sie na slomianym zapale, jakos nie wyobrazalam sobie hodowania w doniczce zboz, nie mialam tez blendera. Na zielona magme zareagowalam wiec entuzjastycznie, moze przez sentyment dla starych czasow. Wypicie calej paczki owego entuzjazmu nie zabilo. Przygotowanie jest banalne: wysypac zielony proszek do dolaczonego "blendera" (plastikowy kubek z nakretka), dolac wode, wstrzasnac, wypic, cieszac sie dostarczona wlasnie porcja zieleniny. 
Mi osobiscie napoj smakowal, moj maz powiedzial kategoryczne nie. 
Wady? Dwie, jedna to oczywista - koszty, w normalnej cenie to 15 euro za 10 porcji - duzo za duzo, moim zdaniem. Druga - magma pocodzi z Japonii, a tam, to juz wszyscy wiedza, promieniowanie, rak i Curie Sklodowska. Chcialabym kontynuowac kuracje, ale ze wzgledu na powyzsze jednak dam spokoj. 

Tbs Rainforest Moisture Hair Butter


Zakupilam to cudo w zestawie miniatur (swietnych do przetestowania calej linii do wlosow z TBS - dzieki nim nie kupie zadnego pelnowymiarowego produktu). Zuzylam dwa sloiczki, czyli pol regularnego opakowania. I byla to prawdziwa droga przez meke. Maslo puszy moje wlosy i niespecjalnie odzywia, o nawilzaniu nie wspominajac. Po zastosowaniu wygladalam jak mop. Na szczescie, wymieszane z kallosem latte nadawalo sie wogole do uzytku (na co wpadlam dopiero przy drugim opakowaniu).  

Najdziwniejsze jest to, ze maslo owo polecila mi "specjalistka" w TBS jako zastepstwo dla mojej ukochanej odzywki bez splukiwania z TBS, Amlika. Maslo jest jej zupelnym przeciwienstwem, smiem nawet twierdzic, ze nie nadaje sie do uzywania bez splukiwania (ku mojemu zaskoczeniu, w internecie mozna znalezc dokladnie takie same zalecenia TBS, zeby Amlike zastepowac wlasnie tym maslem). Wlosy (typ kaukaski, lekkie i delikatne) posmarowane tymze maslem po myciu, obojetne, na mokro czy sucho, robia sie zlepione, obciazone i wygladaja jak swoja gorsza wersja. Moze przy wlosach indyjskich czy innych orientalnych efekt bylby lepszy. Na zwyklych, europejskich - watpie. 



Aqua, Cetearyl Alcohol, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Olea Europaea Fruit Oil, Parfum, Phenoxyethanol, Cetyl Esters, Glycerin, Schinziophyton Rautanenii Kernel Oil, Benzoic Acid, Caprylyl Glycol, Salicylic Acid, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Mel, Pentaclethra Macroloba Seed Oil, Sodium Benzoate, Tocopherol. 

piątek, 12 lipca 2013

Opi euro centrale

Zakupione z ciekawosci i ze wzgledu na nazwe kolekcji (choc ten polski kolor naprawde nieladny). Moja pierwsza stycznosc z firma, ktora juz na dzien dobry zalamuje cena: taki zestawik to u nas jedyne 19,00€. Przy 25% znizce na lakiery w douglasie i z kuponem na 5€ cena staje sie bardziej do przelkniecia, jednak nadal powyzej 10€. Kolory ladne, mam nadzieje, ze jakosc okaze sie adekwatna do ceny.

czwartek, 27 czerwca 2013

Urban decay paleta

Z kategorii kupilam miesiace temu i nie mam czasu wyprobowac. No co, byla na wyprzedazy, za kilka euro i juz z bazowym cieniem. A ze ostatnio nie mam czasu sie malowac... Powinnam naprawde cos z tym niepotrzebnym konsumpcjonizmem zrobic. Ale paleta ladna :-)


poniedziałek, 24 czerwca 2013

Catrice Absolute Nude


Paletka Catrice, znaleziona w moim dziesiecio-eurowym zestawie. Nie bylam co do niej entuzjastycznie nastawiona, a obecnie jest to moj najczesciej uzywany kosmetyk do makijazu. Nakladana na kredke Kiko czy Chanel pozwala na zrobienie 30-sekundowego makijazu dziennego: jest latwa w obludze (kolory sa swietnie skomponowane, cienie daja sie latwo laczyc i rozcierac) a uzyskany nia makijaz - trwaly. 

Zasadnicza, najwieksza zaleta sa tu kolory. Nie wiem, czy nadadza sie do cieplych typow urody, ale dla chlodno-neutralnych (to sie zdaje sie nazywa "lato" w popularnych podzialach na pory roku), takich, ktorym rdzawe brazy robia kuku wizerunkowe, bedzie jak znalazl. Nie jestem typowa zima (choc tak najczesciej jestem okreslana, ze wzgledu na kolor wlosow), w chlodnych, czekoladowych brazach i szaro-brazowych barwach jest mi do twarzy. I takie okazuja sie najtrudniejsze do znalezienia. Na szczescie, Catrice wybawila mnie z tego problemu na najblizsze lata (cieni jest sporo!).

Memoryn


Kupuje te wszystkie suplementy, i nie wiem naprawde, czy one dzialaja... Tutaj Memoryn, z Ginkgo Biloba. W sumie wspominam go dobrze, z perspektywy zezarcia calego opakowania i tego, jak sie po nich czulam.
 

niedziela, 23 czerwca 2013

Olej z nasion marchewki


Olej z nasion marchewki. Jak zwykle z Turcji, jak zwykle pelen zachwyt. 
Co prawda nie wiem, czy moj olej byl macerowany w sloneczniku czy nie*, niemniej, zadzialal bardzo dobrze. Nie na wlosy jednak, bo choc probowalam nim zaolejowac fryzure, nie odnotowalam jakiegos powalajacego wplywu na wyglad tejze. A, ze mialam go malo, stwierdzilam, ze przeznacze w zwiazku z tym do twarzy. Olej podejrzanie szybko mi sie skoczyl, co generalnie nie ma miejsca czesto, wiekszosc kosmetykow ma u mnie dlugo okres lezakowania. Tu jednak polubilismy sie na tyle, ze stosowalam go systematycznie, zarowno w mieszance z koenzymem Q, jak i jako dodatek do maceratu z rozy czy soku aloesowego (uzywanych jako toniki) czy solo. Olej sprawdzil sie w kazdej postaci. Cera sprawiala duzo mniej problemow, byla wygladzona i odzywiona. Na pewno do niego wroce (po najblizszej wizycie w Istanbule, zapewne).
* jak wlasnie sie doczytalam, produkt sprzedawany jako olej z pestek marchwii moze byc maceratem tychze w oleju slonecznikowym, lub 100% olejem z nasion. 
 

piątek, 21 czerwca 2013

Szczotka z jonizatorem


Po przeczytaniu u Mysi, ze szczotki z jonizatorem jednak dzialaja, wpadla mi w rece - doslownie, w przecenie - ta oto szczotka. Pierwsze wrazenia sa srednie, szczotka nie sunie po wlosach tak lekko, jak TT, i mam problem z przestawieniem sie na szarpiace szczotkowanie. Najczesciej wiec najpierw rozczesuje wlosy TT, i dopiero pozniej przeczesuje je z jonizacja. Efekt faktycznie jest, wlosy uzyskuja look z gatunku "wylizanych przez krowe". Musze oracowac jakis system uzywania tej szczotki, tak, by wlosy byly i gladkie, i nie ulizane (i najlepiej, zebym nie musiala sie z nia tak meczyc...) 

czwartek, 20 czerwca 2013

Suplement

L'oreal, La manicure, Omega Boost


A tak prezentuje sie nowosc L'oreal, La Manicure. Nie wiem, czy ta seria jest dostepna w PL; w Holandii weszla na rynek zaledwie pare miesiecy temu.  Ceny - necale 8 euro za sztuke. Omega Boost znalazlam w koszyku wyprzedazowym za 3 euro - postanowilam wiec sprobowac, bo poszukiwania bazy idealnej trwaja. 

La Manicure to linia o wielu produktach do ukierunkowanej pielegnacji paznokci, glownie jednak baz i topow - brakuje tu np preparatu do skorek. Z tego, co pobieznie widzialam, porownujac kilka z baz, nie roznia sie one specjalnie skladem (a nawet pewnie sa prawie identyczne - zaluje, ze nie moglam zrobic zdjec). Na pewno poczatki (tak do polowy) skladu sa identyczne w co najmniej kilku produktach.  
 



Najwiekszy zonk: wielkosc opakowania. W domu przekonalam sie, ze w stounkowo sporym kartoniku kryje sie malutenka buteleczka, bardziej przypominajaca lakiery mini, niz pelnowymiarowy produkt. Coz, pierwsza mini baza na rynku...

 

 

Sephora


Ostatnie zakupy w Spehorze, zanim ja u nas zamkna. Jak zwykle, 10 euro za 3 sztuki - zyc nie umierac. Skusilam sie na moja kompletna obsesje, kredki taupe, pisak do lakieru, olejek do skorek i dwa podklady. Mrrrr.  

Sephora, pisak do skorek

Kupilam (haul przesunal sie na nastepny post - kocham cie, bloggerze). Otworzylam. Stwierdzilam, ze pisak jest zaschniety na amen. Oddalam, tzn wymienilam na nowy. Wrocilam do domu. Otworzylam. Stwierdzilam, ze pisak (nr 2) rowniez jest wyschniety do zera. 

Na szczescie dla Sephory, w miedzyczasie odkrylam, ze koncowka do odpychania skorek jest najlepiej wyprofilowana odpychaczka ever. Wiec juz po raz kolejny nie szlam do Sephory (inna rzecz, ze mi sie nie chcialo; za pierwszym razem kobita uparcie twierdzila, ze to nie pisak do skorek, tylko do usuwania lakieru, i ze ona nie ma go jak przetestowac, bo ma niepomalowane paznokcie. Facepalm i zero zdziwienia, dlaczego Sephora w Holandii splajtowala). Bedzie sluzyl odpychaniu :)


Update 03.2014: jest to jeden z najuzyteczniejszych gadzetow w mojej stajni. Siwtnie wyprofilowanej koncowki uzywam do odsuwania skorek przed samym nalozeniem lakieru, dzieki czemu nie mam nigdy tej 1mm przerwy miedzy palcem, a lakierem, ktora kiedys mialam notorycznie. Rewelacja!


Kiko Haul

 

Haul Kiko. Kiko "wprowadzila" na blogowy rynek Sroka; opisywala ichnie cienie w kredce z takim zapalem, ze, gdy zobaczylam salon Kiko doslownie ulice od naszego lokum na Majorce, nie moglam sie powstrzymac. Co prawda malzonek, swiadom zagrozenia, poinformowal mnie, ze jak chce robic zakupy kosmetyczne, to ide do sklepu z Juniorem, dalismy jednak razem rade conieco zakupic (przy panice personelu, podazajacego za Mlodym buszujacym wsrod asirtymentu z przerazeniem w oczach). Junior naciskal na wsciekle niebieskie lakiery do paznokci, mama miala jednak wizje dorwania glownie owych slynnych cieni w kredce. W ramach rekompensaty - turkusowy cien w kremie za szalona kwote jednego euro. Zlapalam tez, w prawdziwym locie koszacym cien taupe, i pare kredek, tez w jakiejs promocji. Obylo sie bez ofiar w ludziach, i w sumie portfel tez to w miare dobrze zniosl, co sklania mnie do uznania zakupow z trzyletnimi gentelmenami za nowa forme ochrony przed kosmetykocholizmem :)