Trafilo mi sie takie mydelko no name w lokalnym beautyboxie. Mydelko jak mydelko, do tego brokat i warstwa pozostajaca na dloniach i umywalce. Nawet sie cieszylam, ze sie tak szybko zmydla, az nie uslyszalam jak moja wlasna progenitura mruczy sama do siebie, ze oto mamy piekne mydelko tutaj i ze chcemy kolejne bo takimi teraz bedziemy myc raczki. Facepalm dla mamy, trzeba bylo od razu szmyrgnac do kosza...
Swoja droga, dodanie tego mydla dosc dobitnie obnazylo dzialanie tego akurat pudelka - bez info o producencie czy sklepie, ot typowy wypelniacz, zeby dobic do obiecanej ilosci kosmetykow.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz