piątek, 15 listopada 2013

Garnier odzywki (z calego swiata)

 

A tak wygladaja efekty poszukiwania  blogowego hitu, Garniera z maslem karite (na zdjeciu srodkowa odzywka), ktorego w koncu dorwalam w PL. Do kompletu brakuje tylko holenderskiego Garnier Fructis nutri repair (KLIK), ktory mialam juz wczesniej i zuzylam do ostatniej kropelki. 

Pierwszy, Garnier Fructis Oil Therapy, to wersja na rynek indyjski, prawie identyczna  z nastepna w kolejnosci,  Garnier Fructis Repair & Shine (nie pamietam juz, skad). Trzecie to polskie Ultra Doux z karite i awokado, czwarty zakupiony w Danii balsam o identycznym skladzie pod nazwa Garnier Respons Balsam (avocado & shea). Ostatni to znow polski Garnier Fructis Good Bye Damage (kupiony po recenzji Anwen). Ciekawa jestem bardzo, czy beda sie tak samo zachowywac na wlosach, i jestem raczej pewna, ze tak. Testy do tej pory wykazaly bardzo niewielkie rozbieznosci (zastanawiam sie, czy, gdybym nie wiedziala, ze uzywam roznych balsamow, domyslilabym sie tego - watpliwe).

Polityka wielkich koncernow jest dla mnie zagadka: dlaczego ta sama linia roznie sie nazywa w roznych krajach (Garnier Fructis, Ultra Doux, Respons)? Dlaczego sklady sa minimalnie rozne? W sumie nie powinno to miec znaczenia, bo odzywka dziala rewelacyjnie i kosztuje grosze, niemniej, mam zawsze w takich momentach wrazenie bycia pionkiem w jakiejsc wielkiej, meidzynarodowej rozgrywce koncernow. 

Porownanie skladow wszystkich i ich wlasciwosci nastapi, jak je do konca zuzyje, czyli za jakies pol roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz