Ja wiem, ze o tej porze roku, zaraz po wielkanocy, pokazywanie gift setow bozonarodzeniowych mija sie z celem. Ale o tej porze roku sa one tez duzo tansze. Juz drugi rok z rzedu przymierzalam sie do takiego pudelka, ale cena prawie 90 euro skutecznie mnie odstraszyla. Dlatego, gdy pojawila sie okazja kpienia go za 25, dlugo sie nie zastanawialam (wyprzedaz kolekcji + voucher na 5 euro).
Czarny kuferek (typowa dla Estee, okrrropna imitacja skory - mam od nich kosmetyczke, od chyba 10 lat, z dokladnie takiego samego materialu).
Zawartosc jak najbardziej wynagradza design:
miniatury:
jednego z moich ulubionych kremow,
lakieru (piekny kolor, koszmarny pedzelek),
kredki
regularna wielkosc:
trzy pomadki, jak zwykle bywa ze mna i Estee, kolory zupelnie nie moje,
neutralny blyszczyk,
maskara
plyn do demakijazu oczu
oraz creme de la creme, dwie palety (teoretycznie dzienna/nocna), jedna z brazerem (cegielka, a jakze), druga z rozem (zbyt mocnym).
Z kupowaniem tego typu zestawu jest jak z paletami: kupujac, czlowiek sam nie wie, ile z tego wykorzysta. Po dokladniejszym zapoznaniu z oferta (tzn wymacaniu wszystkiego w domu) okazuje sie, ze w najlepszym razie polowa jest nie dla nas (w moim wypadku roz, brazer i pomadki, zasadniczo nie potrzebowalam tez 7mej maskary i kolejnej czarnej kredki). Biorac jednak pod uwage, ile za calosc zaplacilam, uwazam, ze jak najbardziej zestaw wart byl swojej ceny. Jednoczesnie wiem, ze na pewno nie kupie go w regularnej cenie w przyszle Swieta.
Ku mojej wlasnej pamiec, zebym za pol roku pamietala, co kupilam:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz