środa, 14 maja 2014

Fructis nutri repair 3


 Kupiona na fali poszukiwania polskiego odpowiednika Garniera z Karite; jak juz zaczelam szalec z Fructisami, zakupilam tez ta odzywke "bez splukiwania". Sklad ma zreszta bardzo podobny do wersji "do splukiwania". 

Uzywana zgodnie z przeznaczeniem, okazala sie byc naprawde swietnym produktem, aczkolwiek niepozbawionym wad. Przed wszystkim mocno dociazala wlosy i chronila je przed puszeniem. Intensywnie odzywiala i nawilzala, klaki dawaly wrazenie opitych woda i bardzo dlugo po jej uzyciu schly (przypominam, wysokoporowate wlosy). 


Z tych samych powodow, latwo bylo ja przedawkowac: wlosy potraktowane pelnym rytualem odzywczo-nawilzajacym (olej + aloes na noc, emuglowane maska, z odzywka d/s po myciu), po dodaniu na koncu tej maski stawaly sie wrecz oblepione, posklejane i bez zycia. Idealny produkt na te dni, kiedy wlosy nie dostaly swojej porcji natluszczaczy czy pozadnej maski kilka myc z rzedu. 

Najwieksza,najpowaniejsza wada jest natomiast jej zapach, utrzymujacy sie minimum 24 godziny (i mowie to ja, zapachowy slepiec) duszacy i slodki. W praktyce uzywanie jej przy alergiku zapachowym bylo niemozliwe, bo po 12tu godzinach od mycia wlosow nadal przy kazdym ruchu glowa roztaczamy obloczek zapachu. Z tego powodu nie kupie jej wiecej.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz